niedziela, 8 sierpnia 2010

Dzien 7 - kimanko

Warto wspomniec, ze nielatwo znalezc dogodne miejsce do przekoczowania. Po odwiedzinach Nesebyru trzeba bylo gdzies odpoczac, a ze juz nie chcielismy kimac w centrum miasta, pojechalismy dalej za Burgas, w okolice miejscowosci Chernomorets. Tam wjechalismy na srodek dzikiego pola, a ze bylo ciemnoo nie bardzo bylo wiadomo co to jest za miejsce, ale stwierdzilismy, ze zostajemy. Wzielismy przysznic Hot Shower from the sun, chociaz juz nie byl taki hot i polozylismy sie spac z otwartymi drzwiami, bo przeciez goraco. Po jakiejs godzinie zorientowalam sie, ze Michal strasznie sie drapie. Ja zadowolona i usmiechnieta pytam sie: co jest?? On biedny oznajmia, ze komary go obsiadaja jak dzikie. Ja dopiero po chwili zorientowalam sie, ze mnie tez :) i ze cala jestem w bablach. Rozbilismy sie na komarzym poletku!!! O 3 w nocy uciekalismy z komarzego pola coby znalezc jakies inne legowisko. Michal z zamknietymi oczami przetransportowal mnie i caly dobytek w inne miejsce. Niestety okazalo sie, ze to swierszczowe pole, no ale swierszcze juz tak bardzo nam nie przeszkadzaly, wiec smacznie poszlismy spac, jak sie rano okazalo kolo miliona innych koczownikow :). ( Pewnie uciekinierzy z komarzego pola :)....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz