czwartek, 12 sierpnia 2010

Dzien 11

Z Farnasi ruszylismy dalej na CHALKIDIKI. Przejezdzajac przez Xanthi kupilismy prepaidowego Vodafone i dlatego blog znowu zaczal zyc :). Jechalismy dalej malymi drozkami przez miasteczka polozone nad samym morzem. Przyznam, ze Grecja w ogole nas nie zawiodla. Zachwyca swoja mlowniczoscia niezmiennie.
Dalej trafilismy do Kavala, ktora zobaczylismy jedynie z okna samochodu, ale tez bardzo ladne miejsce.
Droga nam zajela troszke czasu, zwlaszcza, ze co chwile wysiadalismy, zeby zrobic zdjecia albo wskoczyc do wody.

Michal nie bylby soba gdyby nie wywinal jakiegos numeru. Westka faktycznie jest perelka, ale nie terenowa. Michal jednak stwierdzil, ze da rade wjechac w ostro pofaldowana drozke grontowa ze stopniem nachylenia jakies 10%. No coz.......Potem musielismy sie gimnastykowac przez pol godziny zeby wjechac na glowna droge, a westka juz prawie na dwoch kolkach stanela - tak sie przechylala na lewo i prawo.

Jadac dalej na zachod polwyspu minelismy Athos. Dla Grekow - wschodni paluch polwyspu Chalcydyckiego - jest swieta gora. Jest tam najwyzszy szczyt polwyspu (2030 m n.p.m). Miesci sie tam autonomiczna republika mnichow rozsianych w 20 klasztorach. Co ciekawe, polwysep ten moga zwiedzac wylacznie dorosli mezczyzni, a jest to zwiazane z zalatwieniem wielu formalnosci, ale w zamian dostaja zezwolenie na pobyt czterodniowy z darmowymi noclegami i posilkami.  Zycie tam podobno plynie wlasnym rytmem, a ja moglabym zobaczyc klasztory jedynie z lodeczki, z daleka - suuuuper.
Michal nie chcial spedzac 4 dni w klasztorze, wiec ten paluch minelismy nie zatrzymujac sie.

Jechalismy dalej przez Larissos, nastepnie przez Gomation, Pyrgadika i Agios Nicolaos. Tutaj mielismy znalesc kemping, ale na szczescie przyuwazylismy zatoczke z kamperkami i darmowym noclegiem z widokiem na morze i tu zostalismy :)













































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz