czwartek, 5 sierpnia 2010

Bulgaria - dzien 5

Po kiepskiej pobudce na przystanku jedziemy dalej w kierunku granicy z Bulgaria. Po kilkudziesieciu kilometrach docieramy do przejscia granicznego. Tutaj nie bylo zadnych problemow. Wszystko odbylo sie sprawnie i szybko. Celnik zapytal sie tylko czy my z Polski i puscil nas machajac nam na pozegnanie. Skubany nie wiedzial co robi, bo pierwsze co zobaczylismy to pola slonecznikow, gdzie odbyl sie drobny szaber, ale co im szkodzi, to w koncu tylko jeden slonecznik sposrod miliona :). Ciezko bylo sie powstrzymac.

Dojechalismy do Sabla i tam zrobilismy sobie pierwszy bulgarski przystanek. Michal wyskoczyl z samochodu i zaczal krecic sie wokol skalek nie wiedzac jakby tu sie zanuzyc w wodzie, bo dojscie troszke kiepskie, ale w koncu wskoczyl jak foka na blekitna falke. Ja w tym czasie uwiecznilam faune i flore bulgarskiego wybrzeza. Chwila odpoczynku i ruszylismy dalej. Kolejny przystanek zrobilismy na nos Kaliakra ( piekne skaliste zbocze z ruinkami malych kosciolkow i obrzydliwymi suwenirami muszelkowymi, ale za to ciekawa rzezba lucznika ).

Zwinelismy sie i pojechalismy przez Kavarne do Balcika. Kurorcik turystyczny zachecil nas urokliwymi malymi domkami i mala plazyczka do tego zeby tu zostac na noc. Zjedlismy miejscowe jadlo, ktore jednak daje duzo do zyczenia ( moze trzeba wiedziec gdzie i co zamowic ). Kupilismy bulgarska karte pre paidowa GLOBUL, z ktora meczylismy sie polowe dnia zeby sie polaczyc z internetem, ale juz jest i dlatego teraz bedzie blog non stop.

Ponownie szukanie miejsca, ale im czesciej stajemy na dziko tym mniej problemow sprawia nam znalezienie dogodnego miejsca. Szybki prysznic, pare slow na blogu i spac....


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz