środa, 18 sierpnia 2010

Dzien 18

Zrobilo sie tak cudownie, ze coraz trudniej opisywac to co tu widzimy za oknem westki, bo slow brakuje.

W Sidari Michal poczul wiatr nosem, wiec przemiescilismy sie w strone jednego ze spotow kajtowych na Korfu, ktory miesci se na plazy Chalikounas. Z jednej strony jest jezioro Korission, a z drugiej morze Jonskie. Jak tylko stanelismy przy plazy zanim sie obejzalam Michal juz pompowal latawiec i wskakiwal do wody :). Plaza super - piaszczysta, dluga, a woda plytka. Jednym slowem raj dla kajciarzy. Ludzi niewiele i brzeg niski, gdzieniegdzie tylko wystajace skalki. Wiatr wial 4-5 w skali bouforta. Pozniej wiatr zrobil sie porywisty i okazalo sie ze 12 metrowy latawiec to stanowczo za duzo, wiec zrobilismy sobie przerwe i pojechalismy do pobiskiej tawerny, gdzie ja zjadla mousake ( zapiekany baklazan z miesem, ziemniaczkami, serem i beszamelem ) , Michal polknal rybke z warzywkami i frytami, a na dokladke pozarlismy salatke grecka ze wspaniala grecka oliwa mmmmmmmm pychota. To byl niezly raj dla podniebienia po paru dniach na samych kanapkach. Przy okazji zyskalismy kolejnego przyjaciela w postaci greckiego kota. Najedzeni ustawilismy sobie swoj domek przy plazy i Michal poszedl plywac, a ja oddalam sie lekturze ksiazki. Miejsce jest tak urocze, ze prawdobodobnie zostaniemu tutaj pare dni.




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz