czwartek, 18 sierpnia 2011

Dzień 10

Spędziliśmy kozmarną noc w namiocie. Jeden śpiwór, jeden koc, zero materaca czy karimaty. Twardo, strasznie zimno, niewygodnie. Rano poczytaliśmy forum busikowe i tak nam nerwy nie dawały spokoju, że wzieliśmy autobus do Aubegny i pojechaliśmy sprawdzić co się dzieje z naszą westką. Myśleliśmy, że będzie nietknięta jeszcze, a ona już przechodzi transplantacje. Wyglądało to smutno :(. Serce wyjęte, zapasowe na ziemi i jakiś czarnoskóry koleś siedzi z dwiema częściami od silnika :). A tak poważnie to wydało nam się, że więdzą co robią. W drodze powrotej przez małą pomyłkę trafiliśmy do Marsylii, ale nie mieliśmy zupełnie ochoty jej zwiedzać w takim upale, więc wróciliśmy na CAMP.

Będzie okej! Miejmy nadzieje.





1 komentarz: