poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Dzień 6 i 7

Dzień zaczął się dyskusjami co mogło się stać z naszym samochodem. Pomiędzy właczaniem silnika, siedzeniem w pobliskim mc donaldzie w necie, telefonami do Roberta - czołowego mechanika - konsultanta udało nam się wyszukać warsztaty samochodowe w okolicy. Wzięliśmy sprawnego Maliniaka i zaczęliśmy rajd po mieście ( należy dodać, że dzisiaj niedziela :). Na szczęście udało nam się znależć pana skośnookiego, grzebiącego przy łódce. Wystarczyło zagadać ( na szczęście okazało się, że umie gadać po angielsku co we francji jest żadkością ). Scholowaliśmy naszą stukoczącą westkę pod jego bramę i nagle wyległo parę osób ( 3 dokładnie ). Zaczęli nam tłumaczyć, że westka robi "klik klak klik klik klak" i że to twisted le belle - cokolwiek to znaczy. Największym problemem okazało się to, że w niedziele mechanik nieczynny, a i w poniedziałek i to nie tylko świąteczny też nie pracują. Zostało nam przeczekanie do wtorku w LA CIOTAT :P.

W przerwie między jednym nerwem a drugim skoczyliśmy na polecaną przez tubylców plażę w Les Lecques. Podobno jeżdżą tam, bo jest najmniej zatłoczona w okolicy ( hmmmmmm............subiektywne to bardzo).
Chwilka odpoczynku i z powrotem na parking przy Mc Donaldzie ( swoją drogą gdyby nie ten Mc Donald to byśmy umarli bez neta).

Znowu dyskusje, dywagacje. Dużo pomogli nam ludzie z forum busikowego (http://www2010.nazwa.pl/busikt3/forum2/viewtopic.php?t=256&postdays=0&postorder=asc&start=0) Nagraliśmy dźwięk silnika, zrobiliśmy parę zdjęć, testów, wykluczyliśmy parę opcji. 


Kolejny dzień pod znakiem zapytania. Podzieliliśmy się na 2 grupy. Ja z Michałem z racji niesprawnego samochodu siedzieliśmy w necie szukając lawet, cen przesyłek, nowych silników, bądź szrotów lub samych części. Natomiast Karo i Kuba podjęli się wyszukanie pobliskich mechaników co by nie skupiać się na jednym.
!5 sierpnia Karo ma urodziny tak więc udało mi się razem z Michałem zdobyć mały prezent. Kuba zakupił torcik, odśpiewaliśmy sto lat i zrobiliśmy małe przyjęcie. Wprawdzie mieliśmy spędzać je na fieście w Barcelonie, ale Le Ciotat nam zostało :).


Jutro diagnoza naszej WESTY!!!!!!!!! Zobaczymy co dalej.



















Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz