czwartek, 1 września 2011

Dzień 22

Michał jak zwykle rano wylądował w wodzie z harpunem. Tymrazem ustrzelił naprawdę sporą rybę (jedna osoba posili się nawet bardzo) swoim nowo zakupionym ostrzem (wczoraj stare zginęło w czeluściach oceanu). Będzie dobry obiad!

Po krótkim riserczu wiatrowym, stwierdziliśmy, że jedziemy dalej, powoli kierując się w stronę domu. Póki co, jednak na celowniku Kadyks (Cadiz). Uważany jest za jedno z najstarszych miast Hiszpanii, ale nie zachwycił nas za bardzo. Typowe, portowe miasteczko południowe. Ciekawostką jest, że kręcono tu Jamesa Bonda i jedną ze słynnych scen, kiedy Halle Berry wychodzi z wody. W filmie można przyuważyć charakterystyczną, żółta kopułę tutejszej katedry zwanej "Nową Katedrą". Trafiliśmy do fastfooda owoców morza, który skusił nas ilością osób siedzących przy stolikach. Zamówiliśmy talerz specjałów z owocami morza, ośmiorniczki i papryczkę marynowaną z tuńczykiem. Nie było to może pierwszorzędne jedzenie, zwłaszcza coś co wyglądało jak pęcherzyki wypełnione ikrą, ale zawsze warto spróbować. W innym barku wypiliśmy ice coffee i dalej w drogę w poszukiwaniu plaży na wieczorny relaks.
Zatrzymaliśmy się w miasteczku Chipione, jednak zanim to uczyniliśmy, krążyliśmy chyba przez godzinę po okolicy, żeby znależć sie jak najbliżej plaży. Okazało się, że najbliżej jak się da w Hiszpanii tzn za drzewami, za lasami, za barierką na parkingu w miasteczku. Nie ma już na południu dzikich plaż niestety.
Przeszliśmy się jeszcze wieczorkiem nad morze i spać.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz